Na fali optymizmu
związanego z udanymi w ostatnim czasie lekturami komiksów z NEW 52, wydanymi
przez Egmont, postanowiłem zapolować na All Star Western Tom 1 Spluwy w Gotham.
Przyznam, że wybranie przez Egmont akurat tego tytułu, spośród wielu chwalonych
i co najmniej kilkunastu dobrych serii z NEW 52, było dla mnie zaskoczeniem.
Nigdy wcześniej nie czytałem żadnego westernu, zaś Jonah Hexa znam tylko z nieudanej adaptacji filmowej.
Pełen wiary w to, że
następne półtorej godziny upłynie mi podczas przyjemnej lektury, chwyciłem Spluwy w Gotham w rękę, otworzyłem i… miałem pierwszy poważny zgrzyt. Już
od początkowej planszy pokazującej Gotham City przez niechlujność rysownika, rozbolały mnie oczy. O co chodzi z tymi żółtymi konturami wokół tylko
niektórych budynków i drogi? O ile podobnych dziwactw w dalszej części komiksu
nie uświadczyłem, o tyle niesmak pozostał do końca lektury. Nie miałem
wcześniej do czynienia z rysownikiem ukrywającym się pod pseudonimem Moritat,
ale potrafię zrozumieć, dlaczego nie podpisuje swoich prac nazwiskiem. Na Spluwy
w Gotham składają się tak naprawdę dwie historie z udziałem Jonah Hexa i
Amadeusza Arkhama oraz opowieści o El Diablo i debiut The Barbary Ghost. Wszystkie
osadzone w drugiej połowie XIX wieku w Gotham.
wspomniane źródło bólu
Na pierwszy ogień idzie
krwawy kryminał, nawiązujący do przygód londyńskiego mordercy – ikony Kuby
Rozpruwacza. Oto w Gotham City zaczynają ginąć prostytutki. W celu wytropienia
sprawcy zostaje zatrudniony łowca nagród, znany jako Jonah Hex. Mimowolnie jego
kompanem zostaje znany wszystkim fanom Batmana Amadeusz Arkham. Szybko
okazuje się, że zbrodni nie popełnia przypadkowy psychopata. Kroi się większy
spisek, w który mogą być zamieszani najważniejsi ludzie w Gotham. Historia choć
wydaje się ciekawa, w żaden sposób nie zaskakuje. Ratuje
ją rozdział „Ostateczna rozgrywka”, który jest naprawdę dynamiczny i dobrze
pokolorowany. Całość wypada jednak słabo.
W między czasie majaczy
gdzieś przyczyna, dla której Jonah przybył do Gotham. Pomiędzy głównymi
historiami, sprawa zostaje krwawo rozwiązana. Druga historia dotyczy
tajemniczych porwań ubogich dzieci. Pojawiają się groteskowi Indianie
zamieszkujący podziemia pewnej posiadłości, monstrualny ssak. Niestety sama fabuła
tym razem jest jeszcze mniej zajmująca i na dobrą sprawę sprowadza się do kilku
nawalanek. Zapomniałbym wspomnieć o niezwykle „pogłębionej” psychoanalizie
Arkhama na temat Hexa, która stanowi tło dla scen kopanych i strzelanych.
Jednak, to co najbardziej zastanawia, to osadzanie westernu w mieście, któremu
bliżej jest do wiktoriańskiego Londynu niż naturalnego środowiska Johna Waynea i
Clinta Eastwooda. W All Star Western tom 1 znajdziemy kilka smaczków dla fanów
Batmana. Od przodków Brucea począwszy, po majaczące gdzieś w tle sowy. Niestety
w żaden sposób nie zwiększyło to przyjemność czerpanej z lektury tego tomu.
Na deser zostały do
omówienia dwie bonusowe historie. Pierwsza z nich opowiada o kasjerze bankowym
Lazarusie Lane, który „przeżył napad na bank tylko po to, żeby zostać trafiony
piorunem, zapadł w śpiączkę, po wybudzeniu z niej został mścicielem działającym
na dzikim zachodzie, znany był jako… EL DIABLO!” Bohater pojawia się nagle, w
typowym westernowym miasteczku, tyle że opanowanym przez żywe trupy. Z uwagi na to, iż
historia jest krótka, nie chcę spojlerować co dzieje się dalej. Pozwolę sobie
tylko dodać, że według mnie ta opowieść ma w sobie coś z oldschoolowego pulpu. Wspomniany
przeze mnie cytat pojawia się dwukrotnie, nadając historii, jakoby serialowy
charakter. Do tego El Diablo do złudzenia przypomina Zorro. Również antagonista
okazuję się być dość przerysowanym typem.
El Diablo!
Na koniec przyszło mi
podsumować udany debiut The Barbary Ghost. Jest to jedyna opowieść w całym
albumie, która stymuluje do myślenia. Znajdziemy tu kontekst społecznym i kulturowym. Dodatkowo uświadczymy starego, ale zawsze dobrego
motywu zemsty. W tym wypadku podjętej przez bądź, co bądź ciekawie prezentującą
się Azjatkę. Sekwencje odznaczają się klasycznymi kadrami, jednak nie tracą
przez nie na dynamizmie. Kiedy dodamy do tego, iż wszystko zostało pokolorowane
ze smakiem przez Dominica Regana, okaże się że mamy do czynienia z rzetelnie
wykonaną pracą.
The Barbary Ghost
Na koniec wypada
wspomnieć o samym wydaniu, które posiada ubogie dodatki w postaci kilku
szkiców. Podsumowując All Star Western tom 1 Spluwy w Gotham nie nastraja optymizmem przed
kolejnymi częściami. Sięgnę po nie tylko i wyłącznie wtedy, kiedy nie będę
musiał za nie zapłacić. Jasne, nie jest to najbardziej męczący czytelnika komiks w historii.
Jednak w ofercie Egmontu znajdzie się coś lepszego z NEW 52, choćby
przygody Diany. Tym bardziej zastanawia mnie wybór solowych przygód Hexa na majową premierę od Egmontu. Dlaczego nie będzie to Green Arrow, którego nawet nie trzeba reklamować? Nie mam pojęcia. Jeśli traktujesz All Star Western, jako ciekawostkę to możesz
spróbować się z nim zmierzyć. Jeśli masz nadzieję na coś niesamowitego, to
sobie odpuść. All Star Western Spluwy w Gotham oceniam na 4/10.
Mateusz Kosiński
Mateusz Kosiński
Cóż, nie napawasz optymizmem, a szkoda, bo liczyłem na całkiem niezły zeszyt, widocznie pierwszy rzut oka okazał się chybiony. Dzięki za przestrogę.
OdpowiedzUsuń